Don_Carlo_Verdi_3_immortal_pieces_of_opera_music_Hits_Best_of

Don Carlos to opera na wielkie głosy. Każda z sześciu głównych postaci otrzymuje przekonującą podstawę dramatyczną i rozwój, a każdy śpiewak ma wspaniałe akcenty muzyczne. Schiller napisał genialny model literacki swoją powieścią “Don Karlos”. Jest to sztuka o wolności i godności człowieka epoki oświecenia, która rozpaliła iskrę natchnienia u Verdiego. Żadne inne dzieło Verdiego nie ma tak daleko idącej fabuły i potęgi pięciu aktów.


 
 
 

 
 

Posa odwiedza Don Carlo w klasztorze – słynny duet “Dio, che nell’alma infondere”

Don Carlos szuka ukojenia w klasztorze, nie może zapomnieć o bólu po stracie Elżbiety. Nagle słyszy znajomy głos. Jego przyjaciel Posa powrócił z Flandrii i odwiedza go w klasztorze. Posa słyszał o losie Don Carlosa. Namawia go, by poświęcił swoje życie Flandrii, gnębionej przez inkwizycję. Don Carlo przyłącza się z entuzjazmem i obaj przysięgają sobie wieczną przyjaźń.
Obaj marzą o lepszym świecie, w którym króluje intelekt i człowieczeństwo. W Don Carlosie, a tym bardziej w Markizie de Posa, Verdi i Schiller kreślą dwie idealne istoty ludzkie, które prawdopodobnie nigdy nie istniały w ten sposób. Ich hymn jest wielokrotnie cytowany w całej operze jako motyw przewodni, jako znak wolności i przyjaźni.
Słyszymy nagranie Roberta Merrilla i Jussi Björlinga. Tworzyli oni duetową parę marzeń lat 50. Zrealizowali razem wiele produkcji i niewiele było wcześniej i później połączeń wokalnych, które mogłyby się równać z tym szwedzko-amerykańskim. Obie piosenkarki przyjaźniły się także prywatnie, dlatego ta scena stała się najsłynniejszym utworem tej duetowej pary.
Io l’ho perduta! … Dio, che nell’alma infondere (6:45) (2) – Merrill / Björling

 
 
 
 
 
 

Samotność króla – “ella giammai m’amò”

W gabinecie króla. Zaczyna świtać poranek, a król siedzi zrozpaczony przy swoim stole. Troska o swoje królestwo i świadomość, że Elżbieta nigdy go nie kochała, zasmucają go zbyt głęboko.
Główny bohater tej arii Philippa jest głęboko melancholijny. Rozpoczyna ją orkiestrowy wstęp. Solowa wiolonczela brzmi samotnie i pusto, oddając stan emocjonalny władcy. Wzdychające motywy skrzypiec dopełniają obrazu i potęgują ból. Ponad drżącymi smyczkami wybrzmiewa lament Filipa, który rozpoczyna się dramatycznym “she never loved me!”, granym wokół i z towarzyszeniem solowej wiolonczeli. Utwór ten jest jedną z najpiękniejszych arii na głos basowy w całym repertuarze operowym. “Jest to jeden z tych ikonicznych momentów, kiedy powściągliwy akompaniament orkiestry, prosta deklamacja i pojedynczy melodyjny wybuch zdołają wyryć w naszych duszach emocje” (Abbate/Parker, “History of Opera”).

Boris Christoff był ulubionym Filipem lat 50-tych. Jego bas jest szlachetny i miękki, ale posiada walory dramatyczne. Jego gra aktorska była wybitna, portret roli Filipa II wielki. Słyszymy i widzimy Bułgara w niezwykłym nagraniu.

Ella giammai m’amò – Christoff

 
 
 
 
 
 

Wielka aria Elżbiety – wyrzeczenie “Francia nobile suol”

W klasztorze San Giusto. Elżbieta chce się pożegnać z Don Carlo. Klęka przed grobowcem Karola V. W śmiertelnej tęsknocie wraca myślami do szczęśliwej młodości we Francji.
To finałowe wykonanie Elżbiety jest niezwykle wymagające, gdyż musi ona przez ponad 10 minut utrzymywać w napięciu uczucia wielkości, cierpienia i tęsknoty za śmiercią. Aria rozpoczyna się po długim wstępie orkiestrowym w minorowym nastroju; Elżbieta martwi się o Carla. Racja stanu wymaga jednak, by była silna, wraca myślami do kilku pięknych chwil spędzonych z Carlem, a nastrój zmienia się na durowy, w którym pojawia się jej temat miłosny.
Słyszymy to wspaniałe wykonanie w dwóch wersjach. Dwaj wpływowi krytycy Kesting i Steane nie byli zgodni co do tego, kto ma zaśpiewać wersję “ostateczną”. Pierwszy z nich opowiedział się za Callas, a drugi za Caballé.
Posłuchajmy najpierw Hiszpanki we wspaniałym, kompletnym nagraniu Giuliniego. Fischer (“wielkie głosy”) komentował: “Można w nim znaleźć wszystko to, co doprowadziło Steane’a do jego entuzjastycznego werdyktu: czyste piękno barwy nieco przyćmiło Callas, która zeszła ze sceny, a także przewyższyło wiecznie mętne brzmienie Joan Sutherland. Była w tym sopranie melancholijna przejrzystość, ostro zarysowane światło hiszpańskiego płaskowyżu (…) i śpiewać równomiernie zalewające piano, przekształcając je w diminuendo i pozwalając mu zgasnąć w morendo na końcu”.
Tu che la vanità … Francia nobile suol (1) – Caballé

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *